reklama
kategoria: Kraj
16 luty 2025

Pięć lat temu umarł Jerzy Gruza - człowiek-historia polskiej kultury popularnej

zdjęcie: Pięć lat temu umarł Jerzy Gruza - człowiek-historia polskiej kultury popularnej / fot. PAP
fot. PAP
16 lutego 2020 r. zmarł reżyser Jerzy Gruza, twórca "Wojny domowej" i "Czterdziestolatka", człowiek-historia polskiej kultury popularnej. Jako dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni wystawił po raz pierwszy w Polsce m.in. "Skrzypka na dachu" i "Jesus Christ Superstar".
REKLAMA

Zdaniem Janusza Wróblewskiego, Gruzę "szczególnie interesowała pewna odmiana romantyzmu". "Pokazywał naiwnych marzycieli zawierzających sloganom, biorących na serio, co się do nich mówi w pracy, na naradach, w radiu i telewizji. Modelowym przykładem takiego bohatera, wyrażającego przy okazji ducha peerelowskiego surrealizmu, był inżynier Stefan Karwowski, tytułowy czterdziestolatek: intelektualnie niezbyt lotny, ale ambitny i uczciwy, trochę safanduła, trochę tchórz – polski Woody Allen lat 70" - napisał krytyk w artykule "Jerzy Gruza: mistrz autokreacji i autoironii" ("Polityka", 2020).

"W jego najlepszych komediach można znaleźć coś więcej niż tylko znakomite poczucie humoru" - ocenił Dariusz Gawin na portalu "Teologii Politycznej" (2020). "Jest w nich pewien rodzaj czułości, sympatii dla ludzi. Jeśli tak spojrzy się na jego dwa najlepsze seriale – +Wojnę domową+ i +Czterdziestolatka+, można tam dostrzec niezrównany portret polskiej rodziny. Tylko na pierwszy rzut oka są to portrety historyczne" – dodał. "W tych historycznych kostiumach rozgrywa się bowiem cały kalejdoskop sytuacji, które nie tylko bawią, lecz także dostarczają życiowej mądrości – wystarczy wsłuchać się w rady dawane przez +kobietę pracującą+, czyli Irenę Kwiatkowską, w zakończeniu każdego odcinka +Czterdziestolatka+. W tych filmach rodziny stają się zbiorowym bohaterem, mocno osadzonym w rzeczywistości. To portrety zabawne, ciepłe i wzruszające, trafiające do widzów w każdym wieku" - podsumował historyk idei, filozof i publicysta.

Jerzy Gruza urodził się 4 kwietnia 1932 r. w Warszawie. "Jego ojciec był optykiem, po wojnie pracował w Łódzkiej Wytwórni Filmowej, odnawiał stare kamery. Z mamą chodził do kina na filmy Charliego Chaplina. Śmiał się tak głośno, że wyrzucali ich z kina" - napisała Agnieszka Dajbor ("Viva", 2023). "Gdy wybuchło Powstanie warszawskie, jako dwunastolatek chciał dołączyć do walczących. Ale ze względu na wiek i lichą posturę, nie przyjęto go do Szarych szeregów" - dodała.

Chciał zostać rzeźbiarzem. Do szkoły filmowej zdawał za namową starszego kolegi Jerzego Wójcika, znanego operatora. W 1956 r. ukończył studia na Wydziale Reżyserii łódzkiej Filmówki. Następnie rozpoczął pracę dla Teatru Telewizji, w którym wyreżyserował m.in.: "Grona gniewu" Johna Steinbecka (1957), "Szkołę wdów" Jeana Cocteau, "Małego księcia" Antoine de Saint-Exupery'ego (1958), "Trio" - według "Wygnańców" Jamesa Joyce'a (1961), "Króla Edypa" Sofoklesa (1967), "Mieszczanina szlachcicem" Moliera (1969), "Wizytę starszej pani" Friedricha Durrenmatta (1971), "Szkołę żon" Moliera (1972), "Rewizora" Mikołaja Gogola (1977), "Drzewa umierają stojąc" Alejandro Casony (1986) i "Zatrute pióro" Ronalda Harwooda (1994).

"Pamiętam – a miałem wtedy ledwo pięć czy sześć lat, wrażenie kompletnego olśnienia, gdy oglądałem po raz pierwszy w życiu +Mieszczanina szlachcicem+ (do dzisiaj zresztą zdania nie zmieniłem i uważam, że to arcydzieło)" - napisał Dariusz Gawin. "Scena, w której Rudzki objaśniał Kobieli, że całe życie mówił dotąd prozą, nie mając o tym zielonego pojęcia, to majstersztyk sztuki komediowej" - ocenił.

Gruza był współtwórcą - z Jackiem Fedorowiczem i Bogumiłem Kobielą - rozrywkowych programów telewizyjnych "Poznajmy się" i "Małżeństwo doskonałe", "Kariera" i "Runda", emitowanych w latach 1967-69. Niestety, nie trafiły do archiwum. "Jerzy Gruza, nawet jak już zaczęto wprowadzać do telewizji urządzenia do rejestracji programów, bronił się przed użyciem ich do zapisania któregoś z naszych. Jak twierdzi dziś, wychodził z założenia, że lepiej nie gromadzić dowodów przeciwko sobie. W programie rozrywkowym na żywo i z publicznością naprawdę wiele się mogło wydarzyć i lepiej było nastawić się na tłumaczenie, że nie, nic takiego nie padło, dowcip antypaństwowy? Skąd! Państwo musieli się przesłyszeć" - wyjaśnił Jacek Fedorowicz w książce "Ja jako wykopalisko" (2011).

W 1965 r. Gruza rozpoczął realizację serialu telewizyjnego "Wojna domowa" - według scenariusza Miry Michałowskiej (pseudonim: Maria Zientarowa), pisarki i dziennikarki - w którym wystąpili Alina Janowska, Irena Kwiatkowska, Kazimierz Rudzki, Andrzej Szczepkowski, Elżbieta Góralczyk, Krzysztof Janczar (pod pseudonimem Musiał) oraz Jarema Stępowski, jako zbieracz suchego chleba dla konia. W epizodach pojawili się również m.in. Edward Dziewoński, Wiesław Michnikowski, Jacek Fedorowicz, Jan Kobuszewski, Marian Kociniak i Zbigniew Cybulski.

Serial podbił serca polskiej publiczności.

"Żeby wykonać dzieło sztuki, trzeba zaangażować artystów. Żeby zrobić coś lekkiego – warto sięgnąć po twórców, którzy mają poczucie humoru" - powiedział Jerzy Gruza Jackowi Cieślakowi ("Rzeczpospolita", 2009). "+Wojna domowa+ wnosiła do naszej rzeczywistości delikatny absurd, surrealizm i luz, które nie były mile widziane. Decyzję o produkcji wydał w telewizji traktowany marginalnie dział dziecięco-młodzieżowy, tymczasem okazało się, że odbiór jest zaskakująco szeroki. Krytyka sugerowała, że powinniśmy się wzorować na Czechach. Kręcić socjalistycznie, dosłownie, rodzajowo – przy zlewozmywaku. Telenowelowo jak teraz. W 1968 roku +Walka Młodych+ pisała, że +Wojna domowa+ wyprowadziła uczącą się młodzież na ulicę. Serial zniknął, kiedy zauważono w jednym z odcinków, że pies sika na +Kulturę+. Ja tego nie wymyśliłem. Nie byłem rewolucjonistą. Pies sam z siebie nasikał na partyjne czasopismo" - dodał. Ta scena miała ponoć doprowadzić do furii Janusza Wilhelmiego, ówczesnego naczelnego zmoczonego tygodnika i wpływowego działacza partyjnego, który wstrzymał kontynuację serialu.

W 1970 r. Gruza wyreżyserował komedię "Dzięcioł" na podstawie scenariusza, napisanego wspólnie z Krzysztofem Teodorem Toeplitzem. Bohaterem (Wiesław Gołas) jest socjolog Stefan Waldek - na co dzień reklamujący przez sklepowy megafon produkty w stołecznym "Supersamie". Pantoflarz, który - zazdroszcząc kolegom ich podbojów erotycznych - zostawszy na kilka dni "słomianym wdowcem", próbuje romansu z atrakcyjną kobietą (w tej roli Wioletta Villas).

Film spotkał się z totalną krytyką. "Można otwierać okna – Dzięcioł nie orzeł, nie pofrunie" - napisała Alicja Reutt w "Walce Młodych" (1971). Na festiwalu w Łagowie "Dzięcioł" dostał nagrodę Skisłego Grona, odpowiednik hollywoodzkiej Złotej Maliny, został też obwołany "najgorszym filmem Dwudziestopięciolecia Polski Ludowej".

Dwa lata później Gruza nakręcił "Przeprowadzkę" z Wojciechem Pszoniakiem i Olgierdem Łukaszewiczem. Film będący satyrą na przaśny konsumpcjonizm ery Gierka, zrealizowany na podstawie pomysłu Bogumiła Kobieli i Zdzisława Maklakiewicza, decyzją cenzury przeleżał na półce 10 lat.

Telewizyjny film "Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy" (1973) według scenariusza Jana Himilsbacha z kreacją Zdzisława Maklakiewicza cenzura przetrzymała do 1980 roku.

Realizacja "Czterdziestolatka" rozpoczęła się w 1974 r. Scenariusz napisali wspólnie Gruza i Toeplitz. Serial stał się kultowym - o czym przypomina dziś choćby m.in. stołeczne Rondo Czterdziestolatka usytuowane w bezpośrednim sąsiedztwie Dworca Centralnego, oraz szereg powiedzonek, które weszły do potocznej polszczyzny ("przyjazd rodziny zawsze jest katastrofą", "żeby mieć zmiany w mózgu, to najpierw trzeba mieć mózg!", "dziwak"). "Gruza z radością przytaczał historyjkę zasłyszaną niegdyś od dziennikarza, jakoby Lech Wałęsa, zapytany, czy nie podjąłby się funkcji premiera, miał odpowiedzieć: +Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję+" - napisał Janusz Wróblewski.

"Idealista, pozbawiony sprytu, trochę fajtłapa, uczciwy i naiwny marzyciel" - ocenił Gruza tytułowego bohatera. "Śmieszność +Czterdziestolatka+ polegała na tym, że wszystkie zalecenia +odgórne+, nawet te absurdalne i propagandowe, traktował serio i próbował je realizować. Dlatego nieuchronnie wpadał na minę prawdziwego życia" - podkreślił.

Stefan Karwowski stał się także bohaterem fabularnego filmu Gruzy, "Motylem jestem czyli romans 40-latka" (1976).

"Noc poślubną w biały dzień" (1982), z Wiesławem Gołasem, Janem Nowickim i Darią Trafankowską, cenzura zatrzymała na 12 lat. Później wyreżyserował jeszcze "Pierścień i różę" (1986), z Katarzyną Figurą i Zbigniewem Zamachowskim, "Czterdziestolatka. Dwadzieścia lat później" (1993) i "Tygrysy Europy" (1999), z Januszem Rewińskim i Wojciechem Pokorą.

O swoich serialach mówił "Rzeczpospolitej" (2006): "Każdy jest opisem pewnej epoki, opowiada o otaczającym nas świecie". "+Wojna domowa+ była kręcona w smutnym, jeszcze PRL-owskim czasie, kiedy na szarych ulicach był problem z zobaczeniem kolorowego neonu. Wnieśliśmy w tamto życie odrobinę dowcipu i ironicznego widzenia świata. Potem był +Czterdziestolatek+. Pierwszą część nakręciliśmy w okresie gierkowskiego entuzjazmu. To było także związane z obyczajowością czasu, początkowym otwarciem na świat, dziwnymi inwestycjami, które zyskiwały medialny rozgłos. A druga część +Czterdziestolatka+ - skrytykowana, choć niesłusznie, przez recenzentów - opowiadała o okresie transformacji: Karwowski zakładał wtedy firmę" - przypomniał.

O "Tygrysach Europy" - wspominał Gruza - "jeden z recenzentów napisał, że to paszkwil na polski biznes i klasę, która ostatnio się wydźwignęła finansowo, co jest bzdurą". "To jest satyra na tych, którzy próbują dostosować się do nieznanych im, obcych reguł, mód czy obyczaju. I z tego wynikają śmieszne sytuacje. Wyostrzam je, ale nie bez pewnej sympatii" - wyjaśnił reżyser.

O sobie mówił, że jest "z natury obserwatorem, chyba - wnikliwym". "Znajomi często uważają za głupotę moje upodobania do przyglądania się innym. Nieraz zdarzyło mi się zatrzymać na ulicy, by przysłuchać się jakiejś awanturze, albo obserwować, jak służby miejskie wypisują niesfornym mandaty" - wyjaśnił. "Wyglądam przez okno, zupełnie jak baba na wsi, której sprawia przyjemność podglądanie sąsiadów. A w tym wszystkim najbardziej pociągający jest komizm i prawda" - opowiadał.

W 2001 r. Gruza wyreżyserował film fabularny pt. "Gulczas, a jak myślisz…", w którym wystąpili uczestnicy pierwszej polskiej wersji telewizyjnego reality-show, Big Brother. Rok później zrealizował komedię "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" - również z udziałem lokatorów domu Wielkiego Brata.

W 2017 r. na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymał Platynowe Lwy za całokształt twórczości. Gala odbywała się w gdyńskim Teatrze Muzycznym z którym - co zauważył przewodniczący jury festiwalu Wojciech Marczewski - wiązały się największe sukcesy zawodowe Gruzy. "Dla człowieka telewizji i filmu, którym był Jerzy Gruza od początku zawodowej drogi, właśnie teatr okazał się przestrzenią niezwykle podatną na jego reżyserskie koncepcje i realizacyjny rozmach - podkreślił Marczewski.

W 1983 r. Jerzy Gruza został dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Muzycznego w Gdyni. Zrealizował na tej scenie m.in. "Skrzypka na dachu" (1984) - wystawionego po raz pierwszy w Polsce, 20 lat po nowojorskiej premierze; "My Fair Lady" (1986), "Jesus Christ Superstar" (1987), "Les Miserables" (1989), "Człowieka z La Manchy" (1991) i "Żołnierza Królowej Madagaskaru" (1991).

"Gdynia była w tym czasie miastem partnerskim Miami. Pojechałem do USA z delegacją, bo władze wymyśliły, że może amerykańscy Żydzi, gdy dowiedzą się o naszym wystawieniu +Skrzypka+, dadzą jakieś pieniądze" - wspominał Gruza w rozmowie z Dorotą Karaś " ("Gazeta Wyborcza", 2017). "Zaprzyjaźniłem się z burmistrzem Miami, opowiadałem mu o teatrze, o naszych osiągnięciach. To był stary wyjadacz, obeznany z przedstawieniami broadwayowskimi, więc traktował mnie tak trochę jak Polaczka, który tłucze swoje farmazony" - opowiadał. "Po jakimś czasie przyjechał do Gdyni. Kiedy podjechaliśmy pod teatr i zobaczył ogromny gmach, kompletnie zbaraniał. Stwierdził: +Jerry, ja cały czas myślałem, że ty mnie okłamujesz+. Potem poszedł na przedstawienie i wcięło go w ziemię. W scenie wesela śpiewało i tańczyło u nas sto osób. Na Broadwayu w +Skrzypku+ to samo grało dwunastu aktorów. Nie wiedział, co ma powiedzieć" - dodał.

Przez ćwierć wieku Gruza był reżyserem Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie. W 1978 roku wystąpiła na nim Ałła Pugaczowa. "Mogła zaśpiewać tylko dwie piosenki. Władze na więcej się nie zgadzały, bo podpadła, miała jakieś związki z opozycją. Na koniec, gdy już skończyła śpiewać bez orkiestry, przeżegnała się na sposób prawosławny" - opowiadał reżyser Dorocie Karaś. "Zostałem natychmiastowo w nocy wezwany do Macieja Szczepańskiego, ówczesnego szefa telewizji. Dostałem karę finansową, zabrali mi honorarium. Próbowałem tłumaczyć, że to przecież nie moja wina, ale nie było gadania" - dodał.

Niemal przez całe życie Jerzy Gruza był uważany za playboya. "Kiedyś myślałem, że jestem playboyem. Do czasu, kiedy w skomputeryzowanym archiwum telewizji publicznej kliknąłem nazwisko +Gruza+. Wówczas z drukarki wyszło wszystko, co dla nich zrobiłem – ogromna sterta. Dało mi to do myślenia" - opowiadał w rozmowie z "Playboyem". "Przecież playboy nie może tyle pracować! Owszem, mam specyficzny typ luzu, lubię się bawić, inaczej niż inni patrzę na rzeczywistość, kocham się śmiać i ironizować, ale do cholery, za dużo rzeczy zrobiłem, jak na playboya. To się musiało dziać kosztem czegoś" - ocenił. "Playboy to nie ja" - podsumował.

Jerzy Gruza zmarł 16 lutego 2020 r. w domu seniora w Pruszkowie, do ktorego trafił dwa tygodnie wcześniej po upadku ze schodów - miał 87 lat.

"Postać wielkoformatowa, barwna, człowiek-historia polskiej kultury popularnej" - powiedział PAP o zmarłym reżyserze ówczesny minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. "Dzięki niemu szare czasy PRL-u stawały się bardziej znośne" - podkreślił.

Paweł Tomczyk(PAP)

ksi/ top/ wj/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Kalisz
-2.9°C
wschód słońca: 06:51
zachód słońca: 17:11
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Kaliszu

kiedy
2025-02-21 19:00
miejsce
Centrum Kultury i Sztuki, Kalisz,...
wstęp biletowany
kiedy
2025-02-22 16:00
miejsce
Aula UAM im. prof. Jerzego...
wstęp biletowany
kiedy
2025-02-22 19:00
miejsce
Aula UAM im. prof. Jerzego...
wstęp biletowany
kiedy
2025-02-22 19:00
miejsce
Aula UAM im. prof. Jerzego...
wstęp biletowany