Kalisz/ Prokuratura będzie domagać się kary wyższej niż 3 lata więzienia dla oskarżonego o zmuszanie do żebractwa
Wtorek był drugim dniem procesu 49-letniego Mołdawianina, który stanął przed Sądem Okręgowym w Kaliszu oskarżony o handel ludźmi, zmuszanie do żebractwa i uczynienie z tego źródła utrzymania.
Obrońcy oskarżonego adwokaci Marek Deptuch i Grzegorz Dąbrowski powiedzieli PAP, że będą wnioskować o uniewinnienie. Natomiast prokurator Krzysztof Dębski stwierdził, że prokuratura będzie wnioskowała o karę wyższą niż wskazany minimalny próg kary, czyli więcej niż 3 lata więzienia.
Do zatrzymania 49-latka doszło w październiku 2022 r. w Kaliszu. Policjanci otrzymali informację, że pod jednym z marketów jest na wózku inwalidzkim 50-letni mężczyzna bez nóg, który twierdzi, że zmuszany jest do żebractwa. Przybyli pod wskazany adres śledczy ustalili, że pokrzywdzony to obywatel Łotwy.
Mężczyzna, przewieziony na komendę policji wyjaśnił, że przebywa w Polsce od miesiąca i jest zmuszany do żebrania pod różnymi marketami. Do Polski został wywieziony podstępem po tym, jak został upity w Rydze przez oskarżonego Mołdawianina. Niepełnosprawny mężczyzna był przywożony pod markety, podczas transportu miał zasłonięte oczy, żeby nie mógł zidentyfikować drogi przejazdu i miejsca przetrzymywania go.
Mówił, że był zmuszany do żebractwa. Kiedy, zdaniem oprawcy, zarobił za mało pieniędzy był bity. Przemoc wobec chorego stosowano także wtedy, kiedy prosił o przerwę w celu skorzystania z toalety. Pokrzywdzony nie pojawił się w sądzie, ponieważ – jak poinformowała sędzia – nieznane jest miejsce jego pobytu z uwagi na fakt, że jest bezdomny.
Prokurator zarzucił oskarżonemu zmuszanie do żebractwa i uczynienie sobie z tego źródła utrzymania oraz handel ludźmi, za co grozi od 3 do 15 lat więzienia.
Zdaniem prokuratury oskarżony wykorzystywał niepełnosprawnego pokrzywdzonego w celu uprawiania przez niego wielogodzinnego żebractwa i zabierał mu wszystkie zarobione pieniądze. Z tego uczynił sobie stałe źródło dochodów. Mężczyzna był bity i straszony wywiezieniem do lasu.
Dzienny utarg z żebractwa wynosił nawet kilka tysięcy złotych. W momencie zatrzymania oskarżonego zabezpieczono przy nim gotówkę w wysokości blisko 10 tys. zł.
Oskarżony w sądzie nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Na pytania swojego obrońcy powiedział, że pokrzywdzonego poznał w Gdańsku w parku. Miał zaopiekować się pokrzywdzonym, który powiedział, że dwa tygodnie wcześniej dwie osoby przywiozły go z Łotwy i zabrały mu paszport. Dał mu rzeczy i nowy wózek. Jak wyjaśnił, postanowił zebrać pieniądze na jego paszport. W tym celu miał nawet dzwonić do Ambasady Republiki Łotewskiej w Polsce, żeby umówić wizytę. Z tego, co mężczyzna użebrał miał dawać oskarżonemu tylko na jedzenie. "Nigdy w życiu mu nie groziłem, nie uderzyłem i nie trzymałem wbrew jego woli. Mógł się samodzielnie poruszać" – wyjaśnił oskarżony.
Sąd postanowił we wtorek wystąpić do ambasady Łotwy z zapytaniem, czy oskarżony kontaktował się z kimkolwiek w placówce w celu wyrobienia paszportu dla pokrzywdzonego, by pomóc mu wrócić do kraju rodzinnego. "Ponieważ oskarżony nie chce odpowiadać na pytania sądu, te wyjaśnienia sąd musi zweryfikować" – wyjaśniła sędzia Marta Przybylska.
Wcześniej przed sądem zeznawał świadek, który wezwał policję. To obywatel Ukrainy na wózku inwalidzkim, także niepełnosprawny bez nóg. Zeznał, że kiedy zobaczył pod supermarketem pokrzywdzonego od razu domyślił się, że "coś jest nie tak". Zeznał, że cztery lata wcześniej też mołdawscy Cyganie zmuszali go do żebractwa. Postanowił wezwać policję, kiedy pokrzywdzony powiedział, że boi się Cyganów, że zrobią mu krzywdę i zmuszają go do pracy dla nich.
Obrońcy oskarżonego adwokaci Marek Deptuch z Kalisza i Grzegorz Dąbrowski z Rzeszowa powiedzieli we wtorek PAP, że będą wnioskować o uniewinnienie.
"Jeżeli potwierdzi się sytuacja z ambasady, że ta wizyta była umówiona to potwierdzają się również wszystkie słowa oskarżonego, który twierdzi, że tylko i wyłącznie pomagał pokrzywdzonemu. Poza samymi oskarżeniami pokrzywdzonego nie ma żadnych obiektywnych dowodów, które wskazywałyby na jego winę" – powiedzieli.
Ich zdaniem niepełnosprawny świadek, który zeznawał, mógł się zajmować podobnymi czynnościami i w podobny sposób zarobkować. "Pytanie, czy nie była to konkurencyjna jakaś grupa, która żebrała" – powiedział adwokat Marek Deptuch.
Adwokat Grzegorz Dąbrowski dodał, że "jak przeanalizujemy akta sprawy, to możemy mieć co najmniej duże wątpliwości, jakie naprawdę łączyły relacje pokrzywdzonego z oskarżonym. Czy faktycznie była to relacja zależności, polegająca na tym, że pokrzywdzony uprawiając proceder żebractwa czynił to pod przymusem i groźbą, czy też, jak wyjaśniał to oskarżony, była to część porozumienia między nimi, która w pewnym momencie przestała się podobać pokrzywdzonemu i postanowił jakby z tej sytuacji się wyswobodzić".
"Jest wiele wątpliwości, które trzeba rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego. Mamy w aktach sprawy niezbite dowody, które podważają wersje pokrzywdzonego, że był tu przywieziony. Najprawdopodobniej znajdował się tu nielegalnie" - stwierdził.
Prokurator Krzysztof Dębski powiedział natomiast PAP, że w tej sprawie prokuratura, z uwagi na charakter czynu, będzie wnioskowała o karę wyższą, niż wskazany minimalny próg kary oraz o nałożenie dolegliwości finansowej w postaci kary grzywny.
"Zdaniem prokuratury wszystkie okoliczności przedstawiane przez obronę są jedynie przyjętą linią obrony, która ma na celu zmniejszenie negatywnej roli oskarżonego. Dowody są tak mocne i wystarczające na skazanie, że te okoliczności może podnosić tylko obrona, żeby ten wymiar kary zmniejszyć" - powiedział.
Jak podawała prokuratura, Mołdawianin podobnych przestępstw miał dopuścić się także w Niemczech. Po zakończeniu procesu w Polsce mężczyzna zostanie przekazany niemieckim śledczym.
Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 23 października. (PAP)
autorka: Ewa Bąkowska
bak/ jann/