Kalisz/ Syn oskarżony o zabójstwo matki nie przyznał się do winy
Do zabójstwa doszło w sobotę, 15 października 2022 roku, w domu jednorodzinnym w Żydowie k. Kalisza. Jednak oskarżony dopiero następnego dnia tuż przed północą zadzwonił pod numer alarmowy z informacją, że jego matka nie żyje.
Na miejsce udali się policja i prokurator. Po przebadaniu oskarżonego stwierdzono w jego organizmie 0,5 promila alkoholu.
Zdaniem prokuratora Rafała Michalaka z Prokuratury Rejonowej w Kaliszu mężczyzna w dniu tragicznego zdarzenia miał pokłócić się z matką o jego pieniądze z renty, które kobieta odkładała, kiedy syn przebywał w areszcie za znęcanie się nad nią. Łącznie miała uzbierać 10 tys. zł. Tragicznego dnia oskarżony zabrał 2 tysiące złotych i pojechał do Kalisza, gdzie spędził dzień i noc spożywając alkohol w różnych miejscach. O tym, że matka nie żyje miał zorientować się dopiero w niedzielę wieczorem.
W trakcie kłótni – jak powiedział prokurator Michalak - kobieta została dotkliwie pobita.
Sekcja zwłok wykazała, że staruszka miała liczne obrażenia głowy i ciała.
"Doznała licznych obrażeń stłuczenia i złamania kości głowy, ponieważ uderzał jej głową o meble. Doznała też stłuczenia klatki piersiowej włącznie ze złamaniem mostka. Była bita nieustalonym narzędziem w okolice klatki piersiowej" – powiedział PAP prokurator. Dodał, że doznane urazy skutkowały śmiercią staruszki.
W sprawie zgromadzono obszerny materiał dowodowy. Uzyskano opinię biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że w chwili popełnienia zbrodni mężczyzna był poczytalny.
"Mężczyźnie postawiono zarzut, że działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dokonał zabójstwa swojej matki w połączeniu z rozbojem, za co grozi nawet dożywocie" – powiedział prokurator.
Podejrzany nie przyznał się do zbrodni zabójstwa. W sądzie złożył wyjaśnienia i przedstawił odmienną wersję wydarzeń. Przyznał się jedynie do kłótni z pokrzywdzoną, ale nie pamiętał, co było jej przyczyną. Jego zdaniem matka przewróciła się o drzwi od mebli i upadła na podłogę. Powiedział, że to był nieszczęśliwy wypadek.
"Kiedy wychodziłem z domu dostała padaczki" – powiedział. Dodał, że u matki nie widział żadnych obrażeń, ale nie potrafił wyjaśnić, skąd wzięła się krew na jego butach.
Sędzia podczas procesu odczytała zeznania matki i brata oskarżonego, które zostały włączone do sprawy o zabójstwo z innej, dotyczącej znęcania się mężczyzny nad matką. Brat oskarżonego też nie żyje. Kobieta w tamtej sprawie zeznała, że oskarżony wielokrotnie groził jej pozbawieniem życia i spaleniem domu. Twierdziła, że bała się go, ponieważ był agresywny, nieobliczalny i uzależniony od alkoholu.
W środę przed sądem zeznawali mieszkańcy wsi, którzy potwierdzili, że pokrzywdzona wielokrotnie uciekała z domu przed synem do innych ludzi.(PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska
bak/ maak/