Strasburg/ Skargą niepełnosprawnego Polaka, skazanego za podwójne zabójstwo zajął się ETPC
Autorem skargi w sprawie "Mikołajczyk przeciwko Polsce" jest Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która w tej sprawie wystąpiła do Trybunału w Strasburgu w 2017 r. W maju br. Trybunał przyznał sprawie status dopuszczalności. Rząd polski poinformowano, że na zgłoszenie swoich uwag, faktów i spostrzeżeń ma czas do 16 października.
Dzięki skardze może zapaść wyrok ETPC albo postanowienie Trybunału o odrzuceniu, jeżeli zostanie uznana za niedopuszczalną po złożonych wyjaśnieniach strony pozwanej.
Piotr Mikołajczyk (zgadza się na podanie danych), który od 12 lat odbywa karę za podwójne morderstwo, pochodzi z małej miejscowości Brzeg w województwie łódzkim. Jest niepełnosprawny o rozwoju umysłowym 10-letniego dziecka. Z opinii psychologicznych wynika, że jest bardzo sugestywny, podatny na wpływy innych, jego mowa jest uboga, ma ograniczoną zdolność zdobywania nowych doświadczeń, poruszania się w świecie pojęć abstrakcyjnych i subtelnych relacji emocjonalnych.
Piotr Mikołajczyk był postrzegany jako spokojny i pracowity mężczyzna. Ze względu na niepełnosprawność nie miał szansy na stałą pracę, więc najmowany był przez rolników do dorywczych prac gospodarskich. W 2010 roku został zatrudniony na czarno przez jednego z gospodarzy w Tłokini Wielkiej k. Kalisza. Tam przepracował pół roku. Za miesiąc pracy miał otrzymywać 200 zł. Spał w stodole lub w samochodzie, a do jedzenia najczęściej dostawał chleb ze smalcem.
Z aktów sądowych wynika, że 3 listopada 2010 roku 22-letni wówczas Piotr Mikołajczyk miał wstać o godz. 6. Zamiast śniadania miał wypić litr wódki i cztery piwa, miał założyć krótkie spodenki, letnią koszulkę i trampki, choć na dworze było zimno. Następnie miał udać się do domu sąsiadek po drugiej stronie ulicy i zabić obie kobiety siekierą, zadając im łącznie 21 ciosów. Potem miał dokładnie zmyć z siebie krew pod bieżącą wodą. Na miejscu zbrodni miał bardzo profesjonalnie usunąć wszystkie ślady. Następnie miał wrócić do stodoły i stamtąd obserwować dom zabitych kobiet. Nikt z sąsiadów nic podejrzanego tego dnia nie widział i nie słyszał. Nikt nie widział, żeby mężczyzna tego dnia był pijany, brudny od krwi czy miał na sobie jakiekolwiek podejrzane ślady. Wiadomo natomiast, że pomagał przy naprawie samochodu.
Zwłoki 80-letniej babci i 44-letniej matki odnalazła 13-letnia wówczas wnuczka i córka Kasia, która wróciła ze szkoły. Z domu zginęły pieniądze (12 tys. zł) i testament. Następnego dnia po morderstwie gospodarz, u którego pracował Mikołajczyk wywiózł mężczyznę do jego rodzinnej miejscowości w Brzegu.
Policja zatrzymała Mikołajczyka 10 miesięcy od zdarzenia. Kryminalni wpadli na jego trop po rozmowie z lokalnym informatorem, który wskazał Mikołajczyka jako czwartego z ewentualnych podejrzanych.
Policjanci pojechali po niego do domu i przywieźli na przesłuchanie do Kalisza. Tam miał zeznawać w charakterze świadka. Jego zeznania później wykorzystano przeciwko niemu. Dodatkowo nie towarzyszył mu obrońca.
Mężczyzna przyznał się wówczas do winy, policjantom miał wszystko opowiedzieć ze szczegółami, jak zabił i dlaczego. Miał wyznać śledczym, że z młodszą z zamordowanych kobiet miał go łączyć romans. Przeciwna temu była jej matka. Postanowił więc ją zabić. Kiedy do domu weszła jej córka, ją także zabił, żeby nie mieć świadków. Przyjęto, że motywem zbrodni miał być związek sprawcy z młodszą z ofiar i brak akceptacji matki dla tego związku.
Na miejscu zbrodni znaleziono krwawy odcisk palca, ślady butów oraz DNA. Jednak nie pasowały do podejrzanego w tej sprawie mężczyzny. Nie udało się znaleźć narzędzia zbrodni. Samooskarżenie jest jedynym dowodem w tej sprawie. W 2012 r. Piotr Mikołajczyk został skazany przez kaliski sąd na bezwzględne dożywocie.
Sąd apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok twierdząc, że nie ma nawet jednego dowodu wskazującego na winę mężczyzny. Zdaniem sądu samooskarżenie to za mało, a pisemne uzasadnienie wyroku jest nierzetelne.
Prokuraturze kaliskiej zarzucono liczne błędy w postępowaniu przygotowawczym. Stwierdzono, że wiele śladów policja zabezpieczyła niedbale. Wskazano, że zeznania policjantów złożone przed prokuratorem różnią się od zeznań złożonych przed sądem. Zabezpieczone na miejscu zbrodni linie papilarne są liczne, ale policja nie zbadała, czy należą do rzekomego mordercy. Żadnym badaniom nie poddano czterech siekier znajdujących się w gospodarstwie w dniu morderstwa, za to zbadano kilof, znaleziony przez policjantów 20 dni później.
Zdaniem łódzkiego sądu apelacyjnego zachowanie trzech kaliskich policjantów podczas przesłuchania mogło doprowadzić do samooskarżenia upośledzonego mężczyzny w sprawie o zamordowanie. Sprawa została skierowana do powtórnego rozpatrzenia.
Kiedy proces wznowiono przed Sądem Okręgowym, w zeznaniach oskarżonego nastąpił przełom. Mikołajczyk powiedział, że na policji obiecano mu, że jak się przyzna do zabójstwa to dostanie łagodniejszy wyrok. Miano na niego krzyczeć, a nawet wsadzić pod zimny prysznic. Wyznał, że bał się i ze strachu przed pobiciem mówił, że zabił. Chciał też wrócić do domu rodzinnego, bo tak mu obiecano – wyjaśniał przed kaliskim sądem. W drugim procesie wyrok dożywocia zamieniono na 25 lat więzienia.
Po tym wyroku złożone zostały w Sądzie Najwyższym dwie kasacje. Jedną złożyła obrona, a drugą Rzecznik Praw Obywatelskich.
W RPO w swojej kasacji stwierdził, że w sprawie jest wiele niejasności i powinna być ponownie zbadana. Jego zdaniem RPO wątpliwości budzą okoliczności, w jakich niepełnosprawny umysłowo przyznał się do zbrodni, a protokoły z przesłuchań w charakterze podejrzanego nie są rzetelnym udokumentowaniem przebiegu tych czynności. Stwierdzono, że w sprawie brak jest jakiegokolwiek dowodu wskazującego na obecność mężczyzny w miejscu zdarzenia. Natomiast – jak podkreślono - są ślady, które na niego nie wskazują. Zdaniem RPO materiały w tej sprawie powinny zostać jeszcze raz przeanalizowane po to, aby prawdziwy sprawca tej zbrodni poniósł odpowiedzialność.
Sąd Najwyższy odrzucił obie kasacje.
Helsinka Fundacja Praw Człowieka również włączyła się do sprawy po wyroku SO skazującym Mikołajczyka na dożywocie. Gdy zapadł prawomocny wyrok 25 lat więzienia HFPC w 2017 r. złożyła skargę do Trybunału w Strasburgu.
W niewinność mężczyzny od samego początku wierzą córka i siostra zamordowanych kobiet oraz kuzynka skazanego. (PAP)
autorka: Ewa Bąkowska
bak/ mark/